„Bo na tym pieskim świecie to się bardzo liczy, by iść na sześciu łapach i na jednej smyczy”

W mojej rodzinie zwierzęta były od zawsze - koty, papugi, chomiki, świnki morskie, króliki, żółwie wodne i lądowe, a nawet gekon. Ale największą miłością i pasją dażyłam swoje psy.
Chciałabym po krótce opisać ich historię i przylbiżyć Wam "jak to się wszystko zaczęło?"...

Szaruś

Szaruś

Odkąd sięgam pamięcią, żyła z nami kochana suczka Szaruś, nazwana przeze mnie imieniem męskim, bo nikt nie mógł przemówić mi do rozsądku, że Szaruś nie była mężczyzną. Przeżyła ze mną kilkanaście lat i mocno zapadła w mojej pamięci. Szaruś żyła w czasach, w których mało kto był wyedukowany nt.psów, dlatego kilkakrotnie zachodziła w ciąże z przypadkowymi burkami, a szczeniaki rozdawaliśmy po znajomych. Dzisiaj nie jestem z tego dumna, aczkolwiek nie da się ukryć, że opieka nad tyloma miotami szczeniąt pozwoliła pogłębić moją wiedzę kynologiczną.



Ares

Ares

Jeszcze za życia Szarusia, zamieszkał z nami owczarek niemiecki Ares, odebrany właścicielowi z powodu (nienazwanego wtedy) znęcania się nad zwierzętami. Ares, przez swoją nieciekawą historię, wyrósł na bardzo groźnego psa - był postrachem całego osiedla, koty omijały nasze podwórko szerokim łukiem (wiele z nich nie zdążyło uciec), a znajomi bali się podejść do bramy...
Pokazał mi on, że pies to nie tylko przyjemnośći, ale i trudności nie do przeskoczenia, odpowiedzialność i cierpliwość.



Browar i Afera

Browar

Browar - syn Aresa, którego zdecydowałam się przygarnąć - był mieszaniną owczarka niemieckiego z owczarkiem szkockim collie. Był moim pierwszym psem, którego wychowywałam i szkoliłam sama, od podstaw. Z książek i artykułów dowiadywałam się jak budować prawidłową relację z psiakiem.
Niestety, Browar bardzo wiele odziedziczył po Aresie. Miał zapędy do pilnowania swojego terytorium, argumentując to pokazywaniem zębów i odgryzaniem się. Ta sytuacja uświadomiła mi jak ważnym czynnikiem jest dziedziczenie.
Zainteresowałam się wtedy tematem hodowli psów rasowych.



Afera

Afera

Kiedy mieszkałam już sama, znalazłam dla siebie psa, którego wybór ( w końcu) nie był przypadkowy, a solidnie przemyślany...
Zamieszkała ze mną Afera - Berneński Pies Pasterski.
O Aferze mogłabym opowiadać godzinami...nigdy nie miałam tak wspaniałego i idealnego psiego przyjaciela.
Nauczyłam się wtedy szkolenia metodami pozytywnymi(na klikera). Aferka potrafiła robić tak niepotrzebne rzeczy jak zamykanie drzwi czy przynoszenie kapci, które świetnie odróżniała od innych butów. Była to dla nas genialna zabawa.
Z Aferą zaczęłam uczestniczyć w wystawach, zdobywać medale i całkowicie pochłonęłam się w świat hodowli. Poznałam wtedy mnóstwo fantastycznych ludzi,wystawców i hodowców. Czułam, że to jest to co chciałabym w życiu robić i co sprawia mi wielką przyjemność.
Kiedy uzyskałyśmy wszystkie potrzebne papiery, zarejestrowałam swoją hodowlę pod nazwą Pragnienie Miłości ,a Afera została suczką hodowlaną.
Doczekałyśmy się jednego miotu, ponieważ pół roku po porodzie,moja 3,5 letnia suczka zmarła w skutek nowotworu, o którym nie mieliśmy pojęcia...
Jej śmierć była dla mnie tak traumatycznym przeżyciem, że zdecydowałam się przerwać "karierę" hodowlaną.



Chili i Amor


Chili

Z miotu szczeniąt, pozostawiłam sobie suczkę Chili. Zupełne przeciwieństwo matki, rozbrykany wariat, który nie chciał się w ogóle szkolić i współpracować, ale jednak tak samo wpatrzony we mnie, taka "mamusicóreczka", którą musiałam przed wszystkim i wszystkimi chronić.
Chili jest ze mną do dzisiaj. Ma już 4 lata i nic nie wskazuje na to, aby kiedyś zmądrzała ;) W związku z dużym ryzykiem odziedziczenia nowotworu nigdy nie zdecydowałam i nie zdecyduję się na jej rozmnożenie.

AKTUALIZACJA:
Dnia 23.08.2014r, po bardzo długiej i wyczerpującej chorobie (mięsak histiocytarny) za Tęczowy Most odeszła Chili - mój jedyny, ukochany pies. Miała zaledwie 4 lata i 11 miesięcy.



Gucio

Gucio

Buldożek francuski to jedna z tych ras, których nigdy nie miałam w planach mieć. 
Gutek przyjechał do nas jako psiak hotelowy w Grudniu 2015' (miał tylko 3 miesiące).I został!
Historia jakich wiele lub niewiele... W skrócie - Gucio nie został nigdy odebrany.
Po długich przemyśleniach i wielu wątpliwościach, zdecydowaliśmy, że zostanie z nami już na zawsze:)
Życie bez Gucia byłoby nudne, to mój psijaciel i psinek jednocześnie. Rozpieszczony, ukochany i najpiękniejszy - wiadomo! To on, jako pierwszy poznaje nowe psiaki i decyduje o ich przyjęciu ;)



Pepa

Pepa

Pepa nie była planowana. Zdrowy rozsądek nie pozwalał nam na adopcję kolejnego psa, ale czasem rozsądek ustępuje miejsca sercu. I tak też było w tym przypadku :-) Zobaczyłam ją niechcący, maleńkiego (około miesięcznego) szczeniaczka, bez nogi, nieukrywając - w fatalnym stanie. Szansa, bo tak miała na imię w Fundacji, została znaleziona wraz z rodzeństwem w stodole, z obwiązanym do nogi sznurkiem. Niestety, łapki nie udało się uratować, została amputowana. Pomyślałam, że ten psiak jest nieadopcyjny, a przecież u nas miałaby tak dobrze...Procedura adopcyjna była trudna, ponieważ hotel dla psów nie budził zaufania. Na szczęście, otrzymałyśmy wsparcie od zaprzyjaźnionej fundacji, która wstawiła się za nami, dzięki czemu Pepa trafiła do nas pod koniec 2019r. :-)
Nie ma pojęcia, że brakuje jej łapy, więc jest najszybsza ze wszystkich psów, kocha piłeczki (bez opamiętania), a dodatkowo rządzi na dzielni ;-) Pepa potrzebuje więcej czasu do akceptacji nowych psów na jej terenie, ale jak już je pokocha, to na zabój!



Gucio i Pepa


Wolontariat i hotel

Bardzo chciałam zapełnić pustkę po nieudanym starcie hodowlanym i najsensowniejszym wyjściem okazał się wolontariat. Stworzyłam u siebie dom tymczasowy dla czworonogów, które są skazane na schronisko i bezdomność. Przez moje mieszkanie przwinęło się kilkanaście psów - głównie szczeniąt. Często były to psy trudne, chore lub skrzywdzone przez człowieka. Problem w tym, że wolontariat nie jest sposobem na życie, może być tylko jego dodatkiem. Nie zarabia się na tym pieniędzy, wręcz przeciwnie, nieraz trzeba trochę dołożyć.
Szukając swojej drogi życiowej zdecydowałam się na petsittering, który otworzył mi drogę do stworzenia kameralnego hotelu dla psów.



Gucio i Pepa

Amor

Gucio

Nasi Goście

  • Zoya

  • Alfred

  • Alva

  • Lola

  • Nura

  • Fazi

  • Spike

  • Bajka

  • Mia

  • Gutek

  • Tila

  • Noro

  • Skandal

  • Masza

  • Franka

  • Cori

  • Pixel

  • Odi

  • Camel

  • Luna

  • Howard

  • Łoś

  • Luna

  • Zuźka

  • Major

  • Munia

  • Kenya

  • Fibi

  • Boston

Info

  • Kontakt telefoniczny w godzinach 10-20
  • Elastyczne godziny przyjęć i odbioru psów
  • Oferujemy transport
  • Spacery, zabawa, nauka, głaskanie, czesanie, przytulanie - wliczone w cenę :)